thanks E. S.

- Nie dziś! Dziś nic nie napiszę! Mój mózg dorównuje stagnacją memu ciału. Sflaczały (fu! co za ohydne słowo!) wsłuchuje się w tą samą melodię, tą która nie da mu dziś więcej inspiracji. Nie będzie bez potrzeby pobudzał impulsami mięsni prawej ręki. Broń Boże! Jeszcze się zmęczy i rozboli, a przecież tego byśmy nie chcieli.
- My?
- Tak właśnie, MY.
- Ale, że jak? Przecież siedzisz tu sam, a tym bardziej nie widzę, abyś musiał dzielić z kimś mięśnie dłoni, czy w ogóle jakiekolwiek części ciała.
- Jestem Ja- ciało i bodziec oddziałujący na otoczenie i Ja- jego widz, reżyser i scenarzysta.
- Nie rozumiem.
- Sądzę, że na tym polega świadome istnienie, na umiejętności rozdzielenia tego, co poza mną i tego, co we mnie; a wnikliwiej na to, co poza mną oddziałuje na to, co we mnie i na to, co we mnie oddziałuje na to, co poza mną.
Takie dwie istoty - mogę ci je przedstawić. Ten oto, z którym rozmawiasz, ten który otwiera usta i wydaje z siebie dźwięki to Pozamną, a ten który zastanawia się jak odpowiadać na twoje pytania, konstruuje wypowiedzi, to Wemnie. Jednakże zauważ, że nie poznasz nigdy Wemnia osobiście, będzie jak znajomy znajomego, znajomego będącego w tym wypadku Pozamniem.
Pozamną jest nieświadomie strażnikiem tego więźnia - Wemania, a Wemnie jest (również nieświadomie) strażnikiem Pozamnia. Obydwaj zniewoleni, czują się niewyobrażanie wolni.
- Dalej nie rozumiem.
- Powiem ci, że ja w końcu tak.

(Dziękuję Ci E. Stachuro i przepraszam.)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

tak tak tak.

agatagnas pisze...

Czytajac Stachure widze Ciebie, czytajac Ciebie widze Jego.

Kat pisze...

I takie zakończenia mi się podobają :)
naajs

Anonimowy pisze...

a ja dziękuję Tobie,o.

Rosie pisze...

tekst idealny