Dream

Śniła mi się krucha, słodka blondyneczka. Błędny rycerz przebił ją długą, czerwoną kopią. Wcale nie krzyczała. Patrzyła tylko jak jej, zbryzgana krwią, kremowa sukienka wściekle falowała w rytm galopu i zastanawiała się, gdzie tym razem ją poniesie, gdzie rycerz strąci jej ciało z kopii, gdzie znów uleczy ranę, aby ponownie zostać porwaną. Były w tym śnie też wiatraki. Ciężkie i drewniane, obracały się leniwie na przekór, wdzierającej się w moje oczy i wymuszającej łzy, wichurze. Pewnie uchroniłby głupiutką blondyneczkę, gdyby błędny rycerz był Don Kichotem i przyjęły jego agresję na siebie. Ale to był rycerz z rodzaju tych, którzy polują właśnie na kruche, słodkie blondyneczki. Wolałbym ujrzeć obłąkanego Don Kichota, niż tego idiotę, który nie wie, że gdy przebija kruchą, słodką blondyneczkę, ona nie krzyczy i patrzy tylko jak jej, zbryzgana krwią, kremowa sukienka wściekle faluje w rytm galopu i zastanawia się, gdzie tym razem ją poniesie, gdzie strąci ją z kopii i gdzie uleczy ranę. Jaka jest więc krucha, słodka blondyneczka? Gdzie się podział Don Kichot? Czemu wiatraki mają ludzkie twarze? Kim jest błędny rycerz? I czemu wiatr wysusza mi gałki oczne?

4 komentarze:

Kat pisze...

nie podoba mi się. jakbyś ciągle powtarzał jedną historię używając tylko troszeczkę zmieniając szyk .

Unknown pisze...

nie dostrzegasz celowości tego zabiegu?

Unknown pisze...

kruche czasem są tylko szatą sukuba

Kat pisze...

dostrzegam. ale nie podoba mi się ten zabieg, zresztą już w tramwaju Ci się wywodziłam na ten temat, więc nie będę się powtarzać *: