Ja

Ja? A kto to taki ten cały Ja? Most na rzece życia? Trzcina targana przez wiatr? Czy może mniej poetycko, imię i nazwisko? Kim jestem? Czy tym, czym chcę być? A może tym, czym zostałem stworzony? Jestem budowniczym swojego losu? Czy może los moim rzeźbiarzem? A skoro już jestem sobie oto Ja, to czego taki Ja może chcieć? Przecież ma swoje potrzeby? Potrzeby z reguły zaspokajam, nawet te czysto hedonistyczne, te puste, które pozostawione same sobie nie zagrażałyby jestestwu mojego Ja. Jednak Ja chce i Ja dostaje to, co tylko dostać może. Czy Ja rozumie? Czy jest wolne? Czy rozumienie swojego zniewolenia sprawia, że może być bardziej wolny od tych, którzy nie rozumieją? Czy wolno mi uważać, że rozumiem coś tak nieskończonego? Czy wolno mi wywyższać swoje Ja nad inne? Co mi właściwie wolno?...

... to przez Ciebie rozbolała mnie dziś głowa i przez Ciebie mogę dziś jedynie pytać Edwardzie Stachuro.

2 komentarze:

Kat pisze...

wychodzi na to, że jesteś tym w co wierzysz. Jak wierzysz, że pójdziesz do nieba bo bog istnieje, to pójdziesz. skoro sadzisz ze po smerci nic nie ma, to umierasz i siema. nie ma cie.
Kwestia wyboru kim chcesz być. Wszystko zależy od Ciebie

Unknown pisze...

Według Stachury wierzenie w życie wieczne też jest potrzebą mojego Ja. Ja wierzę - Ja dostanę zmartwychwstanie.