move on!

Skłamałbym pisząc, że nie tęsknię - pomimo głęboko zakorzenionej obojętności pozostawiłem sobie tych kilka uczuć, na które jestem w stanie sobie pozwolić. Zadowala mnie fakt, że niekoniecznie za Tobą tęsknie, ani nawet za wspólnymi czynnościami. To, że byłem zupełnym samoukiem tworząc swój sposób na życie, nie czyni ze mnie hipokryty nawet w obliczu tak nowych, minionych wydarzeń. Ani razu nie straciłem równowagi myślenia mimo, że tak zawzięcie próbowałem.
Jak zawsze odbiegłem od tematu. Za czym więc tęsknię? Za moim utraconym stanem ducha (oczywiście odpowiadają mi owe nowo nabyte doświadczenia - co by się nie działo - zawsze skupiam się na dobrych aspektach losu). Tęsknie za ekscytacją, tym jak łatwo dałem się pochłonąć innej osobie (muszę przyznać, że niestety innej niż... ja), za tym chwilowym ogłupieniem. Czułem, że będzie się działo tyle nowych rzeczy, a tymczasem brutalnie wróciłem do starej, opartej na rozsądku rzeczywistości (ze skromnym bagażem kilku nowych doświadczeń, rzecz jasna).
Tak jakbym dostał pianino po pięciu latach nauki gry wyłącznie w teorii, a po chwili ktoś mi je zabrał, nim zdążyłem odegrać wszystkie poznane utwory.
Po co to piszę? Czemu wracam myślami do przeszłości? Ot tak! Żeby powspominać. Zawsze lubiłem oglądać stare zdjęcia. I tak jak tęskno mi do tych wydarzeń z fotografii, tak przyznaję, że jednak trochę... trochę marznę bez Ciebie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

czasami chciałabym, żeby ktomuś beze mnie było zimno. Ale dokładnie w taki sposób jak ten - tak lirycznie, nienachalnie, platonicznie :) Pieknie Waflu ! :) Jag.