where am I?

Nigdy w życiu nie czułem się tak słaby. Nie czułem się tak psychicznie obnażony, głównie sam przed sobą. Nigdy nie dawałem aż tak nieść się emocjom, nigdy aż tak nie otępiałem.
Wiedziałem kiedyś, co mam robić, wiedziałem, jak się zachować, wiedziałem, co mówię i myślę. Teraz nie wiem, jak mam rozmawiać sam ze sobą. Myśli, które dotąd były zgodnym rodzeństwem, właśnie toczą bój o władzę i to w momencie, gdy najeżdża na nie nieprzyjaciel, silny w armię tylu czynników zewnętrznych.
Jednak król wciąż żyje i przygląda się z uciechą, jak jego państwo obraca się w ruinę, tak jakby chciał bawić się w Boga i budować miasta, wsie na nowo. Wciąż silnie dzierży wszystkie insygnia władzy. Nie zmienia się w nim nic, prócz tego, co rejestrują jego oczy.

Przyglądam się tym wojnom, bitwom, najazdom z ogromnym zaciekawieniem. Daję porywać się na krótkie chwile odmiennym myślom, bardziej, bądź mniej zgubnym, bo wydaje się takim być cały ich ogół, jeśli żadna nie opiera się na rozsądku.

Mój świat od dawna nie dążył tak zgrabnie do pełności, a moje ja stoi dziś nagie i cieszy się, że prawie nikt na nie nie patrzy.

Brak komentarzy: