it was surely a tough week boy

Wiele nowych i trudnych wydarzeń spotkało mnie w tym tygodniu. Wypisałbym wszystkie powody ciężkości tych siedmiu dni, ale wiem, czym to grozi, a nie specjalnie mam zamiar narażać się na Wasz ostracyzm. Niespecjalnie też czuję potrzebę robienia z swojego umysłu burdelu. Jakoś tak uwolniłem się od potrzeby udowadniania wszystkim naokoło kim jestem (w przeciwieństwie do innych - zaskakujących mnie coraz bardziej - osób). Tak właśnie, zmieniłem się i chyba nikt, kto mnie obserwował przez ostatnie sto sześćdziesiąt osiem godzin nie zaprzeczy, że Dominik wywrócił trochę swoje życie do góry nogami. A gdy coś się wywraca powstaje chaos. Cóż, może i Grecy się nie mylą, może mitologia nie kłamie i z tej próżni pierwotnej stworzę swój nowy, lepszy (no może chociaż ciekawszy) świat. Wish me luck!

Teraz zostaje mi urzeczywistniać mój plan. Tłamsić wyrzuty sumienia, nie zapominając jednak o prawdzie. Hmmm, zaczynam pisać ogólnikowo, a to najwyższy znak, że czas kończyć - rozdmuchać czarne worki na śmieci, zaopatrzyć się w odświeżacze powietrza, a potem naprawić skutki zaniedbania swojej twarzy.

Ejmen!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"(w przeciwieństwie do innych - zaskakujących mnie coraz bardziej - osób)" Czyli Kogo.?

Kat pisze...

ale masz wścibskich czytelników.

Unknown pisze...

no strasznie... szukają tylko intrygi xD