be true, be the love... marznę.

Czy jedynym właściwym i prostym sposobem na życie jest bycie głupcem?
Chciałbym wierzyć, że nie marnuję czasu na zadawanie pustych pytań. Jednak, gdy tak stoję przy oknie i zastanawiam się w jaki sposób opisać kłębek myśli, czuję na sobie wyczekujące spojrzenie księżyca, widzę smugi chmur błyszczące w jego świetle i tą małą samotną gwiazdę. Niżej cztery komunistyczne wieżowce, bliżej prostokątny blok (w nim okno kuchenne przyjaciółki), a zaraz za parapetem kilka rozłożystych koron drzew (dobrze, że mogę spoglądać na nie z góry). Na framudze zeszyt, a nad nim ja, gryzę długopis dobierając słowa.
We mnie same pytania i świadomość, że dziś; ani nigdy nie uzyskam na nie odpowiedzi. Pytania ważne, zupełnie jak na nasze czasy nie modne, zbyt wybujałe, pytania bez przyszłości i celu; nieambitne.
Może świat dzieje się tylko w naszych świadomościach (czymkolwiek by one nie były)? Chciałbym wiedzieć co jest prawdą, poznać źródło wszystkiego, genezę każdego pojęcia werbalnego. Ale gdy tylko jedna taka zgubna myśl wkradnie się w umysł, zakwestionować można wszystko (czyli nic). Myśl, że wszystko i nic jest złudzeniem. Myśl, że wszystko jest niczym, a nic wszystkim.
Świat jest jak ubrania z H&M - wyglądają, zachwycają ale wystarczy je kupić, uprać kilka razy, a okazują się nie być tak doskonałe.
Ja świata nie kupię nigdy, choćby nawet ostał się na wyprzedaży jesiennej kolekcji cudownych brązów i szarości.
Zmarzłem... znowu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

błędy fąfel.