the crying light

Gdzieś głęboko skrywa się mała osóbka bez siły do życia. Skrywa się mały subiektywny chłopiec, który jest przekonany, że ma ciężko. Chłopiec ten ukrywa na co dzień wszelkie narzekania, zakopuje żyjące problemy. Są jednak chwile gdy one, jak Uma Thurman w Kill Bill 2, roztrzaskują swoje trumienki i wygrzebują się na wierzch. Wtedy z oczu chłopca lecą łzy. Szczere łzy bezsilności. Swój triumf celebruje słabość i rozżalenie.
Same, infantylnie brzmiące, kłopoty nie są kwintesencją tego rozczulenia. On po prostu wie, że jest zdany na siebie. Nikt mu przecież nie pomoże, skoro to on jest od pomagania innym. Gdzie ma szukać oparcia jeśli sam jest stabilną barierką dla innych - chwiejnych. Te chwile to jego własny, osobisty, prywatny problem na wyłączność, nie ten z rodzaju tych zakwalifikowanych do rozprzestrzenienia w eterze.
Są sprawy tak indywidualne, z pozoru błahostki, które w rzeczywistości bolą jak wrastający paznokieć.

Miałem ojca.
Nie mam ojca.


Niedługo będę go miał.



W tym problem.

KLIK?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a co? nie kocha cie ten ojciec którego masz? miałes? to może zmień...