słowa jak gluty się ciągnące

Pierdolę wstępy. Kolejny już dzień szukam namiastki myśli, inspiracji, czegoś świeższego niż cała moja lista tematów, o których mogę pisać bez końca. Pierdolę wstępy więc. Nie będę siedział i grzebiąc w nosie szukał patetycznych słów. Będę pisał nawet sam nie wiedząc o czym.

Wstaję o trzynastej. Lenię się do szesnastej. Ogarniam się do osiemnastej. Wychodzę o dziewiętnastej. Wracam o dwudziestej drugiej. Robię NIC do trzeciej, w międzyczasie zasypiam.
Codziennie to samo. Codziennie.
Czuję się ogłupiony, wyssany, płytki, bez życia. Wybaczcie mi tego posta. Wstydzę się go, bo to istne NIC, to samo które robię do trzeciej, to samo, które mogłoby być tytułem jednego z rozdziałów mojej biografii.

Nie chcę tak dłużej.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

to zacznij wstawać o 12

kat pisze...

anonimowy ma w sumie trochę racji :D:D
a tak serio, to poszukaj czegoś ciekawszego niż nasze nic nierobienie na deptaku .
Ja z chęcią się przyłączę.

Anonimowy pisze...

szkoda że nie masz żadnej pasji - po prostu płytki jesteś i już.

Unknown pisze...

ależ pisałem o mojej płytkości już wcześniej. na jakiej podstawie uważasz, że brak mi pasji. moją pasją są m.in. są ludzie.

Berry. pisze...

monotonia zabija.