Sens

Czy świat jest idealny? Mało kto zawahałby się i pokusił na entuzjastyczne przytaknięcie. Z reguły twierdzimy, iż świat jest czymś nieidealnym. Czymś co wymaga zmiany, wymaga działania. Ta myśli rodzi dynamizm, rodzi ruch. Jest matką tego, co ma być, jednak nie wiadomo, czy aby na pewno nie jedną z tych, które zatraciły gdzieś swój instynkt macierzyński. Zmiana na lepsze, nie zawsze sprzyja dobremu, które może okazać się złym i nawet złemu, które stanie się jeszcze gorsze. Wróćmy jednak do działania, które to, gdy urodzi coś lepszego traci swój cel, swoją lotność i staje się już dobrym. Poszukajmy więc głębiej i zapytajmy o pochodzenie żądzy lepszego. Dlaczego potrzebujemy "lepszości"? Kończąc na samym: dlaczego potrzebujemy?

Świat, sama natura (wyłączając z niej człowieka, który sam się z niej wyklucza) jest czymś pełnym, co zawiera w sobie początek i koniec, tworzenie i destrukcję, plusy i minusy. Świat zwierząt nie rozróżnia dobra od zła - jest bezpretensjonalnie, czyli egzystuje w tym co jest, nie stara się zmieniać czegokolwiek. A skoro wystarcza mu to, co jest, bez najmniejszej potrzeby zmieniania sposobu w jaki działa - możemy stwierdzić, iż jest dziełem pełnym, skończonym, samym przez siebie definiowanym jako dzieło idealne. Wprowadźmy teraz w ten świat człowieka - takiego, co w sposób naturalny potrzebuje. Najpierw tworzy POTRZEBNE mu prymitywne narzędzia - poznaje, iż używając ich - jest ŁATWIEJ. Bez problemu rozłupuje orzechy, buduje szałas aby schronić się przed deszczem. Jednak nie w tym rzecz, aby rozpisywać się na temat rozwoju cywilizacji. Wracając do pojęć ogólnych, zauważmy, iż to w istotę ludzką wpisany jest (pozwolę sobie użyć slangu biblijnego) "grzech pierworodny". Sądzę, iż zapomnieliśmy o drobnym szczególe - poznając wspomniane w Biblii zło, poznaliśmy także i dobro - w tym momencie rozpoczęliśmy proces podziały rzeczywistości i materii w niej się zawierającej. Pierw był to zwykły plus i minus, strona lewa i prawa, a z czasem z prostej świata, stworzyliśmy oś, zwieńczając ją strzałką - nadając jej kierunek, ustalając również pojęcie ruchu. Punkt zero, przecięliśmy okrutną bruzdą. Zatraciliśmy tym samym sens słów "tu" i "teraz". Podzieliliśmy je na tak drobne, molekularne cząstki, że zupełnie znikły z naszego pola widzenia. Obecnie przez myśl by nam nie przeszło, aby w ogóle zatrzymać się i spróbować je odnaleźć, ogarnąć umysłem. Nieskażone jaźnie zwierząt nie odmierzają czasu, nie mają świadomości, iż z punktu A przemieszczają się do punktu B. One są. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że są nawet w stopniu wyższym niż jest człowiek. One nie potrzebują rzeczy, których nie mogłaby dać im natura. Myślenie abstrakcyjne, którym tak się lubujemy, które sprawia, iż jesteśmy władcami wszechrzeczy, jest w istocie naszym przekleństwem. To ono sprawiło, iż stworzyliśmy osobny wymiar, zatraciliśmy jedność - punkt, który łączy w sobie wszystkie stworzone przez człowieka antagonizmy.
Wystraszyliśmy się złego i uciekając od niego rozpoczęliśmy gonitwę za dobrym, nie dając sobie tej chwili czasu, na przywyknięcie - na uświadomienie sobie, iż dajemy dyla przed własną wyobraźnią. Nie potrafimy wrócić do punktu wyjścia, wciąż przedłużając prostą przez tysiąclecia. Ślepo dążymy do nieskończoności, która jest czymś zupełnie niedostępnym - nieskończoność nie byłaby czymś idealnym, a więc nie leży w naturze wszechrzeczy w Wszechświecie, w który wpisany jest początek i koniec i tylko on jest zdolny do nieskończoności - jest punktem, absolutem, wszystkim i niczym, istotą i nie istotą. Zwyczajnym punktem, którego nie wolno nam wyobrażać sobie w postaci kropki - nadając mu tym samym kształt.
Przykro mi, że muszę skończyć tak banalnie, ale... Wszechświat to wszechświat, bez podziałów; ze wszystkim i bez niczego.

Brak komentarzy: