Świat, sama natura (wyłączając z niej człowieka, który sam się z niej wyklucza) jest czymś pełnym, co zawiera w sobie początek i koniec, tworzenie i destrukcję, plusy i minusy. Świat zwierząt nie rozróżnia dobra od zła - jest bezpretensjonalnie, czyli egzystuje w tym co jest, nie stara się zmieniać czegokolwiek. A skoro wystarcza mu to, co jest, bez najmniejszej potrzeby zmieniania sposobu w jaki działa - możemy stwierdzić, iż jest dziełem pełnym, skończonym, samym przez siebie definiowanym jako dzieło idealne. Wprowadźmy teraz w ten świat człowieka - takiego, co w sposób naturalny potrzebuje. Najpierw tworzy POTRZEBNE mu prymitywne narzędzia - poznaje, iż używając ich - jest ŁATWIEJ. Bez problemu rozłupuje orzechy, buduje szałas aby schronić się przed deszczem. Jednak nie w tym rzecz, aby rozpisywać się na temat rozwoju cywilizacji. Wracając do pojęć ogólnych, zauważmy, iż to w istotę ludzką wpisany jest (pozwolę sobie użyć slangu biblijnego) "grzech pierworodny". Sądzę, iż zapomnieliśmy o drobnym szczególe - poznając wspomniane w Biblii zło, poznaliśmy także i dobro - w tym momencie rozpoczęliśmy proces podziały rzeczywistości i materii w niej się zawierającej. Pierw był to zwykły plus i minus, strona lewa i prawa, a z czasem z prostej świata, stworzyliśmy oś, zwieńczając ją strzałką - nadając jej kierunek, ustalając również pojęcie ruchu. Punkt zero, przecięliśmy okrutną bruzdą. Zatraciliśmy tym samym sens słów "tu" i "teraz". Podzieliliśmy je na tak drobne, molekularne cząstki, że zupełnie znikły z naszego pola widzenia. Obecnie przez myśl by nam nie przeszło, aby w ogóle zatrzymać się i spróbować je odnaleźć, ogarnąć umysłem. Nieskażone jaźnie zwierząt nie odmierzają czasu, nie mają świadomości, iż z punktu A przemieszczają się do punktu B. One są. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że są nawet w stopniu wyższym niż jest człowiek. One nie potrzebują rzeczy, których nie mogłaby dać im natura. Myślenie abstrakcyjne, którym tak się lubujemy, które sprawia, iż jesteśmy władcami wszechrzeczy, jest w istocie naszym przekleństwem. To ono sprawiło, iż stworzyliśmy osobny wymiar, zatraciliśmy jedność - punkt, który łączy w sobie wszystkie stworzone przez człowieka antagonizmy.
Wystraszyliśmy się złego i uciekając od niego rozpoczęliśmy gonitwę za dobrym, nie dając sobie tej chwili czasu, na przywyknięcie - na uświadomienie sobie, iż dajemy dyla przed własną wyobraźnią. Nie potrafimy wrócić do punktu wyjścia, wciąż przedłużając prostą przez tysiąclecia. Ślepo dążymy do nieskończoności, która jest czymś zupełnie niedostępnym - nieskończoność nie byłaby czymś idealnym, a więc nie leży w naturze wszechrzeczy w Wszechświecie, w który wpisany jest początek i koniec i tylko on jest zdolny do nieskończoności - jest punktem, absolutem, wszystkim i niczym, istotą i nie istotą. Zwyczajnym punktem, którego nie wolno nam wyobrażać sobie w postaci kropki - nadając mu tym samym kształt.
Przykro mi, że muszę skończyć tak banalnie, ale... Wszechświat to wszechświat, bez podziałów; ze wszystkim i bez niczego.
Wystraszyliśmy się złego i uciekając od niego rozpoczęliśmy gonitwę za dobrym, nie dając sobie tej chwili czasu, na przywyknięcie - na uświadomienie sobie, iż dajemy dyla przed własną wyobraźnią. Nie potrafimy wrócić do punktu wyjścia, wciąż przedłużając prostą przez tysiąclecia. Ślepo dążymy do nieskończoności, która jest czymś zupełnie niedostępnym - nieskończoność nie byłaby czymś idealnym, a więc nie leży w naturze wszechrzeczy w Wszechświecie, w który wpisany jest początek i koniec i tylko on jest zdolny do nieskończoności - jest punktem, absolutem, wszystkim i niczym, istotą i nie istotą. Zwyczajnym punktem, którego nie wolno nam wyobrażać sobie w postaci kropki - nadając mu tym samym kształt.
Przykro mi, że muszę skończyć tak banalnie, ale... Wszechświat to wszechświat, bez podziałów; ze wszystkim i bez niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz