Tu, tego dnia, miesiąca i roku.
Ty!
Piszę list do Ciebie, a może do zupełnie kogoś innego. Chcę Ci wyznać, że bardzo się boję tego, czego od Ciebie oczekuję, tego co zdaje się być oczywiste i ma się ziścić niebawem.
Boję się, bo coś w duszy krzyczy, że to niewłaściwe, niezgodne z moimi wcześniejszymi słowami - widzę w sobie hipokrytę. Same nieprawidłowości.
Boję się, że to, co ma nieść tylko jednorazowe doświadczenie, stanie się moją codziennością. Jesteś w stanie - przynajmniej tak sądzę - zarazić mnie sobą i ta choroba mnie tak zatrważa. Nie wiem, czy będzie można ją uleczyć. Nie wiem nawet jakich farmaceutyków miałbym użyć. Nie wiem też, czy jestem w stanie przeistoczyć się w pełnoetatowego szczura doświadczalnego.
Ale cóż! Jakby to powiedziała moja babcia: "Wszystko wyjdzie w praniu!".
Bez niczego i nic
Dominik